Dobry żart tynfa wart
Występowali m.in. Zbigniew Zapasiewicz (Tarełkin i Kopyłow), Ryszard Ptetruski (Warrawin i Połutataryn), Bogdan Baer (Rasplujew). Józef Nowak (Ocha), Bolesław Płotnicki (Popugajczykow). Specjalnie na początku wymieniam głównych wykonawców "Śmierci Tarełkina" A. Suchowo-Kobylina, gdyż zestaw nazwisk gwarantował, że będzie to udany "żart sceniczny w trzech aktach" - jak głosi podtytuł sztuki. Do tego wiadomo, że warszawski Teatr Dramatyczny ma dobrą renomę i pod dyrekcją Gustawa Holoubka notuje szereg osiągnięć.
Wrocławianie licznie przybyli na spektakl i chyba w większości odnieśli podobna do moich wrażenia. Koncertowa gra aktorów połączona ze sprawną reżyserią potrafiła zatuszować nawet pewne dłużyzny drugiej części przedstawienia. Reżyser Bohdan Korzeniewski wyostrzył sytuacje sceniczne, w których tekst satyryczny dawał możliwości do zaprezentowania zawartej w nim aluzji. Ostra i bezkompromisowa, wręcz sarkastyczna kpina z policji jako podstawy władzy w carskiej Rosji przypomina trochę "Policję" Mrożka, choć "Śmierć Tarełkina" powstała w 1869 roku. Na pewno też ma w sobie coś z klimatu "Dobrego wojaka Szwejka". Dobrze chyba, że nie przeładowano sceny dekoracjami, a i kostiumy są funkcjonalne i służą nie tyle "wystawie" ile pomagają w charakterystyce postaci. Zasługa to scenografa Zofii Wierchowicz.